środa, 5 listopada 2008

o domach - Kesji

Idziemy ścieżką do portu, za nami

maleje złoto jesieni, odblaski w potoku liści

stają się pyłem na włosach, im dalej, tym mgliściej

błękit – jak z kanwy mistrzów. Mówisz


tu skóra jest gładkim lustrem, co widać? Ślady

po śnieżnym dotyku, miesiące milkną z oddali, rysy na lodzie

łatwo się potknąć, poślizgnąć. Nie, tu jest czysto i prosto

jak nuty z tej samej tonacji


Zima do nas nie przyjdzie, zanim przekroczysz granicę

zrozumiesz. Odbywasz pielgrzymkę, to taki rytuał

w bieli. Tutaj się wierzy w kryształy

na brzegu łowią nas śniegi.



Brak komentarzy: